Jak czytać składy kosmetyków?

Po jednym z wpisów kosmetycznych koleżanka zwróciła mi uwagę, że nie wszyscy potrafią czytać składy kosmetyków. Stąd pomysł na serię artykułów, w których postaram się Was przekonać, że wcale nie trzeba być chemikiem, aby zorientować się, „co w kremie piszczy”.

Dziś kilka podstawowych zasad.

Skład wg INCI

Zgodnie z przepisami unijnymi na opakowaniu każdego kosmetyku musi widnieć skład INCI (ang. International Nomenclature of Cosmetic Ingredients – Międzynarodowa nomenklatura składników kosmetycznych). Może to być zarówno opakowanie bezpośrednie, jak i zewnętrzne, ewentualnie ulotka. Skład ten pozwala konsumentom zorientować się, co dany produkt zawiera.

W składzie INCI na próżno szukać swojsko brzmiących polskich nazw, takich jak olej kokosowy, czy trochę mniej swojsko, ale chociaż po polsku, jak np. sól sodowa kwasu hialuronowego. INCI obejmuje uniwersalne, międzynarodowe nazwy, w związku z czym skład na etykiecie danego kremu w każdym kraju będzie wyglądał tak samo. Nazwy związków chemicznych są w języku angielskim (np. Sodium Hyaluronate – wspomniana wcześniej sól sodowa kwasu hialuronowego), nazwy roślin – po łacinie (np. Olea Europaea (Olive) Fruit Oil czyli olej z oliwek).

Dziś chciałabym omówić cztery podstawowe zasady, jakimi rządzą się składy INCI.

1. Substancje umieszczane są na liście w kolejności malejącej w zależności od ich stężenia w kosmetyku.

To podstawowa zasada, która pozwala nam zorientować się, co stanowi bazę danego produktu. W przypadku większości kosmetyków na pierwszym miejscu widnieje woda czyli Aqua, czasem może pojawić się tam jakiś olej (Oil) – różnego rodzaju olejki, sera – albo alkohol (Alcohol) – perfumy, produkty do stylizacji włosów itp.

2. Wszystkie składniki, których stężenie w kosmetyku nie przekracza 1%, mogą być wymienione w dowolnej kolejności.

Czyli tak naprawdę nie wiemy, ile ich jest. Dodatkowo jeśli chodzi o różne ekstrakty czy substancje aktywne (czyli te, które mają działać na konkretny problem, np. zwalczać trądzik) – nikłe szanse, żeby w takim stężeniu przyniosły jakikolwiek efekt. Często producenci dodają je tylko i wyłącznie po to, żeby móc pochwalić się w oświadczeniach marketingowych, że kosmetyk zawiera dany składnik – np. olej arganowy, mimo że większość składu to np. olej mineralny (Mineral Oil) czy parafina (Parafinum Liquidum) – związki syntetyczne uzyskane w procesie destylacji ropy naftowej.

Żeby nie być gołosłownym, weźmy na przykład arganowy olejek do skórek i paznokci Eveline – Argan Elixir 8w1.

2015-01-08 10.06.09

Argan Elixir czyli eliksir arganowy, określany dodatkowo przez producenta jako „luksusowy olejek do regeneracji skórek i paznokci”. To co, składa się głównie z oleju arganowego? Nic bardziej mylnego. Spójrzmy na skład:

Mineral Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Octyldodecanol, Silica Dimethyl Silylate, Parfum, Persea Gratissima Oil, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Argania Spinosa Kernel Oil, Linalool, CI 45370:1

Na pierwszym miejscu olej mineralny, później już bardziej naturalnie – olej z migdałów (Prunus Amygdalus Dulcis Oil). Znów trochę chemii i na 6. miejscu olej z awokado (Persea Gratissima Oil). A gdzie olej arganowy? Nie dość, że trzeci od końca – Argania Spinosa Kernel Oil, to jeszcze po konserwantach (powyżej zaznaczone kursywą), których stężenie nie powinno przekraczać 1% (zapamiętujemy 🙂 ). Eliksir arganowy, w którym nie ma nawet 1% oleju arganowego? Słabe.

3. Barwniki zapisywane są w postaci tzw. numerów CI

(czyli Color Index). Jeśli dany produkt występuje w kilku wersjach kolorystycznych, dopuszczalne jest stworzenie uniwersalnego składu INCI, w którym wymienione będą wszystkie możliwe barwniki, pod warunkiem że poprzedzi się je symbolem „+/-„. Wyjątek od tej reguły stanowią produkty do koloryzacji włosów, w których barwniki wymieniać w kolejności odzwierciedlającej ich stężenie w kosmetyku.

Tak naprawdę mało istotne jest dla nas, jakie barwniki zawiera dany kosmetyk (na pewno takie dopuszczone do stosowania w kosmetyce). Jednak skoro wiemy, że literki CI + numer oznaczają barwnik, mamy przynajmniej świadomość, że np. nasz olejek arganowy do paznokci go zawiera.

I wreszcie ostatnia zasada na dziś – istotna dla alergików i osób o bardzo wrażliwej skórze. Chodzi mianowicie o

4. substancje zapachowe.

W większości przypadków określane są po prostu jako Parfum/Fragrance. Dzięki temu od razu wiemy, czy dany kosmetyk jest perfumowany. Dodatkowo producenci muszą wymienić w składzie potencjalne alergeny, czyli najsilniej uczulające składniki kompozycji zapachowych. Takich substancji jest 26:

  • Amyl cinnamal
  • Benzyl alcohol
  • Cinnamyl alcohol
  • Citral
  • Eugenol
  • Hydroxy-citronellal
  • Isoeugenol
  • Amylcinnamyl alcohol
  • Benzyl salicylate
  • Cinnamal
  • Coumarin
  • Geraniol
  • Hydroxy-methylpentylcyclohexencarboxaldehyd
  • Anisyl alcohol
  • Benzyl cinnamate
  • Farnesol
  • 2-(4-tert-Butylbenzyl)propionaldehyd (Lillal) / Butylphenyl-Methylpropional
  • Linalool
  • Benzyl benzoate
  • Citronellol
  • Hexyl cinnamaldehyd
  • d-Limonene
  • Methyl heptin carbonate
  • 3-Methyl-4-(2,6,6-trimethyl-2-cyclohexen-1-yl)-3-buten-2-one Alpha-Isomethyl Ionone
  • Oak moss and treemoss extract
  • Treemoss extract

Od razu widzimy, że nasz olejek zawiera jedną z nich, czyli Linalool. Substancje te nie muszą nas uczulić, ale mogą, dlatego jeśli mamy bardzo wrażliwą skórę lub dużą skłonność do alergii, lepiej ich unikać.

Pamiętacie zachwalane przeze mnie mydło cedrowe? Przypominam skład (którego czytanie jest trochę utrudnione przez nazwy w języku rosyjskim):

2014-12-10 13.18.50

Jeden szybki rzut oka i widzimy, że produkt nie zawiera żadnego z 26 alergenów ani żadnej kompozycji zapachowej. Nie znajdziemy w nim też barwników.

Uwaga: to, że wśród składników nie wymieniono kompozycji zapachowych (Parfum/Fragrance), nie znaczy, że kosmetyk jest bezzapachowy. Zapach może pochodzić z innych składników, takich jak ekstrakty naturalne, oleje czy po prostu substancje chemiczne.

No i na koniec również recenzowany przeze mnie arganowy żel pod prysznic z Biedronki:

2014-11-15 21.03.29

Olej arganowy (Argania Spinosa Kernel Oil) przed konserwantem (Phenoxyethanol), więc jest go więcej niż 1%. Zawsze coś. Mamy za to potencjalne alergeny: Linalool, Hexyl Cinnamal, Limonene, Amyl Cinnamal. No i barwniki, ale te akurat nam nie szkodzą.

Konserwanty

To co, na koniec lista najpowszechniejszych konserwantów w kosmetykach, żeby łatwiej było stwierdzić, jakich składników prawie nie ma w analizowanym produkcie.

  • Benzoic Acid
  • Benzyl Alcohol
  • Butylparaben
  • Chlorhexidine Digluconate
  • Dehydroacetic Acid
  • DMDM Hydantoin
  • Ethylparaben
  • Formaldehyde
  • Hexylene Glycol
  • Iodopropynyl Butylcarbamate
  • Methylchoroisothiazolinone
  • Methylisothiazolinone
  • Methylparaben
  • Phenoxyethanol
  • Polyaminopropyl Biguanide
  • Potassium Sorbate
  • Propylparaben
  • Salicylic Acid
  • Sodium Benzoate
  • Sorbic Acid

Tak jak pisałam wcześniej, stężenie substancji konserwującej nie powinno przekroczyć 1%. Wyjątek stanowi kwas propionowy (Propionic Acid) i jego sole. Nie znaczy to jednak, że każdy konserwant może być w takim stężeniu stosowany. 1% to dopuszczalne stężenie np. fenoksyetanolu (Phenoxyethanol), ale już np. w przypadku butylparabenu wynosi ono 0,4%.

Trochę zarzuciłam dziś Was wiedzą. Mam nadzieję, że okaże się przydatna i z niecierpliwością będziecie czekać na kolejny wpis z tej serii.

10 uwag do wpisu “Jak czytać składy kosmetyków?

  1. A możesz napisać, które konserwanty występują najczęściej? Wszystkich nie zapamiętam 😉
    PS. Mydło Palmolive z olejkiem arganowym… Olejku mniej niż 1%. Swoją drogą – dlaczego kupuję mydło, które się (prawie) nazywa „olej palmowy”? 😉

    • Yyy I tu jest problem, bo to są te, które występują najczęściej. 😀 Parabeny potraktuj jako 1 – już masz 1 do zapamiętania, zamiast 4 (butyl-,ethyl-, methyl-, propylparaben). Mega popularny jest teraz Phenoxyethanol. Formaldehyd to tylko produkty do paznokci.
      Za tydzień będzie artykuł o konserwantach, może to ułatwi zapamiętanie. 🙂

      A co do Palmolive – genialne, nigdy nie zwróciłam na to uwagi. I widać nie tylko ja, skoro jeszcze nie mieli kryzysu.
      Prześlesz mi fotkę składu?

  2. Bardzo przydatny post, zrzucam na telefon, żeby lista konserwantów i alergenów była ‚pod ręką’ 🙂

  3. Ja to właśnie z tych ignorantów, którzy nie potrafią czytać składów. Do teraz oczywiście bo wiem już trochę więcej 😉
    To chyba wynika w dużej mierze z tego, że nigdy nic mnie ie uczuliło, nie zaszkodziło itd., jakby coś się zdarzyło to pewnie bardziej bym się składami interesowała.

    • Wydaje mi się, że podstawową przeszkodą jest właśnie brak wiedzy. Ja z kolei nie przykładam się zbytnio do czytania składów produktów spożywczych. Tzn. oczywiście sprawdzę, czy przysłowiowy pasztet wieprzowy zawiera w ogóle mięso wieprzowe, ale już w większe szczegóły nie wchodzę. A na pewno nie jest to bardziej skomplikowane niż składy kosmetyczne. Trzeba tylko wiedzieć, czego szukać.

  4. świetne wprowadzenie, ja do tej pory kierowalam sie długością listy i ‚uwazalam’ na kilka dziwine brzmiacych końcówek jak parabeny i alkohole, ale wciąz mam problemy z czytaniem skladu i rozroznianiem co jest ‚dobre’ a co ‚zle’ w skladzie.

    • Mam w takim razie nadzieję, że mój cykl wpisów kosmetycznych przyciągnie Cię na dłużej, bo w planach właśnie m.in. artykuły o konserwantach, dobrych i złych alkoholach (bo nie każda substancja z Alcohol w nazwie jest tym niedobrym alkoholem) itp. A tymczasem zapraszam do lektury mojego wpisu sprzed roku (jej, aż tak dawno to było?!) o parabenach i konserwowaniu kosmetyków – http://wp.me/p3uvah-5Z

  5. Z jakiegoś powodu zawsze mnie drażni, że mimo iż znam język angielski to składy kosmetyków powinien być również po polsku według mnie, ale oczywiście w naszym kraju nikt takiej ustawy zapewne nie uchwali, bo i po co. To jakiś absurd, że używamy różnych rzeczy w kraju w którym językiem urzędowym jest polski, a na podstawowych produktach mamy nazwy w języku angielskim. Ech oburzyłam się, ale wpis bardzo wartościowy 🙂

    • Na pocieszenie powiem, że dotyczy to chyba wszystkich krajów. No niby te anglojęzyczne mają lepiej. Niby w oświadczeniach marketingowych mamy zazwyczaj wymienione składniki, szkoda tylko że często naciągane.
      A z drugiej strony przy nazwach mocno chemicznych to i wersja Polska niewiele pomoże. Taki np. monostearynian glicerolu. 😉

Dodaj odpowiedź do Kreatornia Zmian (@KreatorniaZmian) Anuluj pisanie odpowiedzi